sobota, 24 sierpnia 2013

II rozdział *.*

Dojechaliśmy … Przez okno zauważyłam wielki dom, a obok stajnie, łąkę i wielki ogród. Przy bramie stał (jak się później dowiedziałam ) pan Krzysztof lokaj państwa Wieślarskich. Przywitał Nas i zaprosił do środka gdzie czekali już dziadkowie Natalii. To nie byli rodzice Pauli tylko jej męża więc miałam cichą nadzieje że ich polubię. Mąż Pauli zginął w tym samym wypadku co moja mama. Lecieli z Gdańska gdzie ich firma miała spotkanie do Rzeszowa. W połowie drogi samolot się rozbił. Miałam w tedy 5 lat i nie pamiętam dużo. Jest jeden widok którego nigdy nie zapomnę… Tata klęczał nad grobem mamy i krzyczał, że sobie nie poradzi, ale jednak dał radę i dzięki niemu jestem tak silną młodą kobietą. Tak już tak mogę powiedzieć : SILNA MŁODA KOBIETA, ale wracając do teraz. Dziadek Natalii pokazał mi mój pokój.

- Na razie jest tak umeblowany ale możemy zmienić kiedy będziesz chciała, ściany też można pomalować na inny kolor – Powiedział pan Stefan

-Dziękuję , nie trzeba podoba mi się taki jaki jest . Przywieszę swoje zdjęcia , położę piłkę , zawieszę deskę i będzie dobrze – odpowiedziałam 
Pokój błękity na środku stało wielkie łóżko odcieniach brązu. Z prawej strony łóżka stała toaletka , a nad nią wisiał obraz pięknego konia od którego nie mogłam odwrócić wzroku

- Twój tata mówił, że uwielbiasz konie dlatego od razu pomyślałem żeby ten pokój oddać tobie –powiedział dziadek Nat i zbliżając się do mnie mówił dalej

- jakbyś miała ochotę zawsze możemy razem gdzieś pogalopować –uśmiechnął się i ruszył w stronę drzwi

- Bardzo chętnie .. Proszę pana ? a czy mogłabym sprowadzić tu swojego konia ?- spytałam

- heh .. twój koń już dawno czeka w stajni na ciebie – uśmiechnął się i wyszedł, a ja rozejrzałam się dookoła i zaczęłam się wypakowywać, zdążyłam położyć laptopa na biurku i usłyszałam kłótnie na dole więc zeszłam

-Nie jesteś najważniejsza Natalia to jest konkurs więc wygra najlepszy – powiedział dziadek Nat

- Ale ja jestem najlepsza , więc muszę wygrać, a ty jesteś moim dziadkiem więc powinieneś mi w tym pomóc – odpowiedziała Natala i poszła na górę zaczepiając wazon który stał na szafce  obok schodów. Szybko podbiegłam by złapać wazon ale nie zdążyłam

- Tak mi przykro, przepraszam nic nie mogłam już zrobić -  zwróciłam się w stronę dziadka Nat

- Nic się nie stało to tylko wazon, a ja ma do ciebie małe pytanie Amelio – powiedział i skłonił ręką w stronę dwóch foteli. Usiadłam i spytałam się o co chodzi .

- Twój tata mówił, że masz piękny głos –zaczął ale mu przerwałam

- Przykro mi bardzo ale nie będę o tym rozmawiać a na pewno nie będę śpiewać ani grać, do widzenia – odpowiedziałam i szybko poszłam do „swojego ‘’ pokoju. Usiadłam na łóżku i myślałam. Myślałam czy im tak trudno zrozumieć że śpiew przypomina mi mamę. Przypomina mi jak śpiewała mi kołysanki albo jak ja z nią śpiewałam piosenki dla dzieci . Gdy byłam na pogrzebie mamy w głębi serca przysięgłam że już nigdy więcej nie zaśpiewam nigdy. Gdy tak godzinę patrzałam w biały sufit „swojego’’ nowego pokoju w tedy poczułam jak bardzo jej potrzebuje. Jej bliskości, tego jak do mnie mówiła , jej śmiechu . Wyciągnęłam pamiętnik i napisałam:

„Czy stajesz się słaby, jeśli kogoś potrzebujesz?’’

Sama nie mogłam odpowiedzieć na to pytanie, nie teraz… Dlaczego ? Bo nie znałam na nie odpowiedzi…

-Amelio proszę ciebie zejdź na dół musimy o czymś porozmawiać – zawołał mnie tata, szybko poszłam do łazienki zobaczyć czy nie widać że płakałam, przemyłam twarz i poszłam na dół. Siedzieli już tam dziadkowie Natalii ona sama i Tata z Paulą. Usiadłam koło taty a on zaczął mówić :

-Jest już sierpień więc czas poszukać dla Was liceum. Chcielibyśmy żebyście chodziły do tego samego ale po waszych wyrazach twarzy widzę że zdania są podzielone .- powiedział i spojrzał na mnie – dalej trzymasz się swojej decyzji i nie chcesz isć do liceum muzycznego tam gdzie Natalia ?- spytał

- Tak , nie chce tam iść ale nie musicie się martwić znalazłam już sobie liceum jest na tej samej ulicy co liceum muzyczne – odpowiedziałam

- Ale jakie liceum ?- spytał tata

- Sportowe , liceum sportowe – odpowiedziałam i się uśmiechnęłam

- Ale – zaczął tata ale mu przerwałam

- Taka jest moja decyzja – odpowiedziała

- Rozumiem Cię ale możesz jechać z nami zobaczyć te dwa licea i może w tedy porozmawiamy ? Nie zapomnij że jeszcze możesz się nie dostać – Wtrąciła się Paula

- okej mogę z wami jechać ale swojej decyzji nie zmienię – Powiedziałam i w tym  momencie przyszła gosposia i zaprosiła Nas na kolację. Usiedliśmy przy stole w jadalni i pani Jasia podała kolację.

- Dziękuję , ja już pójdę do siebie – powiedziałam i poszłam w stronę swojego pokoju

- Amelia – zawołał mnie tata

- Tak ?- spytałam

- Nie zapomnij że jutro jedziemy zobaczyć licea i pomyśl jeszcze – powiedział a ja kiwnęłam głową i poszłam na górę . Tak trudno mu zrozumieć że chcę iśc do liceum sportowego ? Co ja w ogóle mówię ja nie chce tam iść, ale na pewno nie pójdę do muzycznego i to jest właśnie problem …
Poszłam się umyć i położyłam na łóżku wzięłam pamiętnik i napisałam :


„słowa których nie wypowiadamy, najczęściej są najistotniejsze .’’

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz