Dojechaliśmy … Przez
okno zauważyłam wielki dom, a obok stajnie, łąkę i wielki ogród. Przy bramie
stał (jak się później dowiedziałam ) pan Krzysztof lokaj państwa Wieślarskich.
Przywitał Nas i zaprosił do środka gdzie czekali już dziadkowie Natalii. To nie
byli rodzice Pauli tylko jej męża więc miałam cichą nadzieje że ich polubię.
Mąż Pauli zginął w tym samym wypadku co moja mama. Lecieli z Gdańska gdzie ich
firma miała spotkanie do Rzeszowa. W połowie drogi samolot się rozbił. Miałam w
tedy 5 lat i nie pamiętam dużo. Jest jeden widok którego nigdy nie zapomnę…
Tata klęczał nad grobem mamy i krzyczał, że sobie nie poradzi, ale jednak dał
radę i dzięki niemu jestem tak silną młodą kobietą. Tak już tak mogę powiedzieć
: SILNA MŁODA KOBIETA, ale wracając do teraz. Dziadek Natalii pokazał mi mój
pokój.
- Na
razie jest tak umeblowany ale możemy zmienić kiedy będziesz chciała, ściany też
można pomalować na inny kolor – Powiedział
pan Stefan
-Dziękuję , nie trzeba podoba mi się taki jaki jest .
Przywieszę swoje zdjęcia , położę piłkę , zawieszę deskę i będzie dobrze – odpowiedziałam
Pokój błękity na środku
stało wielkie łóżko odcieniach brązu. Z prawej strony łóżka stała toaletka , a
nad nią wisiał obraz pięknego konia od którego nie mogłam odwrócić wzroku
- Twój tata mówił, że uwielbiasz konie dlatego od razu
pomyślałem żeby ten pokój oddać tobie –powiedział
dziadek Nat i zbliżając się do mnie mówił dalej
- jakbyś miała ochotę zawsze możemy razem gdzieś
pogalopować –uśmiechnął się i ruszył w
stronę drzwi
- Bardzo chętnie .. Proszę pana ? a czy mogłabym
sprowadzić tu swojego konia ?- spytałam
- heh .. twój koń już dawno czeka w stajni na ciebie – uśmiechnął się i wyszedł, a ja rozejrzałam się
dookoła i zaczęłam się wypakowywać, zdążyłam położyć laptopa na biurku i
usłyszałam kłótnie na dole więc zeszłam
-Nie
jesteś najważniejsza Natalia to jest konkurs więc wygra najlepszy – powiedział dziadek
Nat
- Ale ja jestem najlepsza , więc muszę wygrać, a ty
jesteś moim dziadkiem więc powinieneś mi w tym pomóc – odpowiedziała Natala i poszła na górę zaczepiając wazon który stał na
szafce obok schodów. Szybko podbiegłam
by złapać wazon ale nie zdążyłam
- Tak mi przykro, przepraszam nic nie mogłam już zrobić
- zwróciłam
się w stronę dziadka Nat
- Nic się nie stało to tylko wazon, a ja ma do ciebie
małe pytanie Amelio – powiedział i skłonił
ręką w stronę dwóch foteli. Usiadłam i spytałam się o co chodzi .
- Twój tata mówił, że masz piękny głos –zaczął ale mu przerwałam
- Przykro mi bardzo ale nie będę o tym rozmawiać a na
pewno nie będę śpiewać ani grać, do widzenia – odpowiedziałam i szybko poszłam do „swojego ‘’ pokoju. Usiadłam na
łóżku i myślałam. Myślałam czy im tak trudno zrozumieć że śpiew przypomina mi
mamę. Przypomina mi jak śpiewała mi kołysanki albo jak ja z nią śpiewałam
piosenki dla dzieci . Gdy byłam na pogrzebie mamy w głębi serca przysięgłam że
już nigdy więcej nie zaśpiewam nigdy. Gdy tak godzinę patrzałam w biały sufit „swojego’’
nowego pokoju w tedy poczułam jak bardzo jej potrzebuje. Jej bliskości, tego
jak do mnie mówiła , jej śmiechu . Wyciągnęłam pamiętnik i napisałam:
„Czy stajesz się
słaby, jeśli kogoś potrzebujesz?’’
Sama nie mogłam
odpowiedzieć na to pytanie, nie teraz… Dlaczego ? Bo nie znałam na nie
odpowiedzi…
-Amelio
proszę ciebie zejdź na dół musimy o czymś porozmawiać – zawołał mnie tata, szybko poszłam do łazienki zobaczyć czy nie widać że
płakałam, przemyłam twarz i poszłam na dół. Siedzieli już tam dziadkowie Natalii
ona sama i Tata z Paulą. Usiadłam koło taty a on zaczął mówić :
-Jest już sierpień więc czas poszukać dla Was liceum.
Chcielibyśmy żebyście chodziły do tego samego ale po waszych wyrazach twarzy
widzę że zdania są podzielone .- powiedział
i spojrzał na mnie – dalej trzymasz się swojej decyzji i nie chcesz isć do
liceum muzycznego tam gdzie Natalia ?- spytał
- Tak , nie chce tam iść ale nie musicie się martwić
znalazłam już sobie liceum jest na tej samej ulicy co liceum muzyczne – odpowiedziałam
- Ale jakie liceum ?- spytał tata
- Sportowe , liceum sportowe – odpowiedziałam i się uśmiechnęłam
- Ale – zaczął
tata ale mu przerwałam
- Taka jest moja decyzja – odpowiedziała
- Rozumiem Cię ale możesz jechać z nami zobaczyć te dwa
licea i może w tedy porozmawiamy ? Nie zapomnij że jeszcze możesz się nie
dostać – Wtrąciła się Paula
- okej mogę z wami jechać ale swojej decyzji nie zmienię –
Powiedziałam i w tym momencie przyszła
gosposia i zaprosiła Nas na kolację. Usiedliśmy przy stole w jadalni i pani
Jasia podała kolację.
- Dziękuję , ja już pójdę do siebie – powiedziałam i
poszłam w stronę swojego pokoju
- Amelia – zawołał mnie tata
- Tak ?- spytałam
- Nie zapomnij że jutro jedziemy zobaczyć licea i pomyśl
jeszcze – powiedział a ja kiwnęłam głową i poszłam na górę . Tak trudno mu
zrozumieć że chcę iśc do liceum sportowego ? Co ja w ogóle mówię ja nie chce
tam iść, ale na pewno nie pójdę do muzycznego i to jest właśnie problem …
Poszłam się umyć i położyłam na łóżku wzięłam pamiętnik i
napisałam :
„słowa których nie wypowiadamy, najczęściej są najistotniejsze
.’’